Związek Nauczycielstwa Polskiego alarmuje, że część nauczycieli nie dostała pieniędzy za nadgodziny, które przypadały w drugiej połowie marca, czyli wtedy, gdy zajęcia w szkołach były zawieszone, ale większość nauczycieli w różnych formach pracowała z uczniami zdalnie.
Nadgodziny, za które nauczyciele nie dostali pieniędzy, są na stałe wpisane w ich plany zajęć i wynikają z liczby klas, które uczą i godzin przedmiotów programach nauczania. Nauczyciel może mieć ich maksymalnie dziewięć w tygodniu, a sprawa dotyczy dziewięciu dni roboczych, od 12 do 24 marca. W przypadku niektórych nauczycieli dyplomowanych może chodzić nawet o ok. 500 zł. brutto.
Wynagrodzenia za nadgodziny w tym okresie nie naliczyli ani dyrektorzy szkół średnich i szkoły specjalnej, dla których organem prowadzącym jest powiat, ani dyrektorzy w gminnych podstawówkach. Nieoficjalnie mówi się, że wśród podstawówek był jeden wyjątek. Wszyscy powołują się na rozporządzenie ministra edukacji, zgodnie z którym wynagrodzenia te należy wypłacić tylko za godziny faktycznie wypracowane.
ZNP twierdzi, że zajęcia nie odbywały się z przyczyn leżących po stronie pracodawcy, nie pracownika, więc zgodnie z regulaminami wynagradzania pracowników pedagogicznych oświaty, pieniądze te się nauczycielom należą. Działania ZNP w tej sprawie mają charakter ogólnopolski.
EI