Rozmowa z psycholog i terapeutką Moniką Ziółkowską-Młyńczak.
Zdrada to nic nowego w życiu człowieka, ale czy sytuacja, z jaką się teraz mierzymy – pandemia – czyli stan zagrożenia – sprzyja zdradom?
Tak, choć nie jest usprawiedliwieniem. W czasach lękowych, gdy nie wiadomo, co będzie dalej, szczególnie potrzebujemy bliskości. Dlatego właśnie teraz może się zdarzyć, że coraz większa liczba partnerów zdradza i można przyjąć, że jest to wpływ pandemii. Pamiętajmy jednak, że zdrada to złamanie umowy, to brak lojalności.
Pandemia wpływa na nasze gorsze samopoczucie – jest więcej napięć emocjonalnych, nieporozumień i kłótni. Ciągłe przebywanie w domu, martwienie się o przyszłość, lęk o zdrowie swoje i bliskich – to okoliczności ułatwiające kryzysy między partnerami?
To, co łączy ludzi, to nie tylko proza życia – to także ukryte w niej problemy. Podczas pandemii faktycznie spędzamy w domu więcej czasu, nie spotykamy się ze znajomymi, nie mamy tak zwanego życia towarzyskiego. A tym samym nie mamy możliwości „złapania” dystansu, nie mamy dodatkowych bodźców, które w normalnych warunkach pozwalają nadać naszemu życiu kolorytu. Każdy dzień jest podobny, zaczyna być po prostu nudno. Taka sytuacja sprzyja nasileniu lęku, gdyż obawiamy się nie tylko o zdrowie, o to, czy nam wystarczy pieniędzy, co będzie dalej z pracą i z nauką dzieci – rodzi się frustracja, bo w tym wszystkim jest nam po prostu źle, nieswojo. Brak rozładowania negatywnych emocji sprawia, że wszystko nas drażni, że z byle powodu możemy wybuchnąć. I wybuchamy, są kłótnie.
I to wystarczy, aby on czy ona poszukali ukojenia w ramionach kogoś innego?
Zdrada to nie tylko akt fizyczny. Zdradą będzie również relacja na odległość – zwierzanie się choćby przez internet, w którym to nawiązujemy bardzo bliskie, wręcz intymne relacje. Zdradzie sprzyja dystans, brak bliskości i po prostu odrzucenie. Ludzie z wysoką wrażliwością przeżywają życie bardzo emocjonalnie. I potrzebują bodźców, aby bezpiecznie funkcjonować. Ich brak sprawia, że zaczynają ich szukać. Trzeba też pamiętać, że stan zakochania jest tym, w którym potrafimy przenosić góry, a aby przetrwał związek potrzebna jest miłość. A ta wymaga stabilizacji, a nade wszystko dojrzałości. Euforia jest krótkotrwała i choć piękna – nie daje poczucia bezpieczeństwa. Jest chwilą, zauroczeniem, a do pokonywania trudności dnia codziennego, w tym właśnie zagrożeń spowodowanych pandemią – podstawą jest silna więź oparta na trwałym, zahartowanym uczuciu.
Dlaczego zdradzamy?
Może to być choćby znudzenie. Człowiek niedojrzały, taki, dla którego jego potrzeby są najważniejsze i oczekuje ciągłej adoracji, nie będzie problemem skok w bok. Bo liczy się on i to, czego on pragnie. Stąd wystarczy okazja i nie bacząc na konsekwencje zdradzi. To taki racjonalny egoizm, bez względu na krzywdę, jaką wyrządza się drugiej osobie.
Rozmawiać jeśli czujemy, że coś złego się dzieje w związku, a wręcz podejrzewamy, że jesteśmy zdradzani?
Oczywiście. Rozmowa jest podstawą do wyjaśnienia wątpliwości. Być może podejrzenia są bezpodstawne i niepotrzebnie rozbudzają naszą wyobraźnię. A to z kolei może być przyczyną kłótni, które są niepotrzebne.
Załóżmy, że doszło do zdrady. To koniec małżeństwa, związku czy jednak można wszystko odbudować i żyć dalej w zgodzie?
Różnie z tym bywa. Warto jednak próbować, tak aby później nie żałować, że zbyt pochopnie podjęliśmy decyzję o definitywnym rozstaniu. Z drugiej strony – jeśli zdrada nie jest tylko incydentem, a początkiem nowego związku, takiego na który czekaliśmy całe życie – rozważenie rozstania z poprzednim partnerem, partnerką jest jak najbardziej zasadne.
I może się okazać, że „dzięki” pandemii rozpoczniemy nowe życie, w szczęśliwym tym razem związku?
Niewykluczone, choć to bardzo ryzykowna teza. Sytuacje ekstremalne, a w takich dziś żyjemy, mogą okazać się sprawdzianem nie tylko naszej wierności, ale i odpowiedzialności. Myślę też, że wciąż – bez względu na okoliczności – warto myśleć. Nie tylko o sobie. I powtórzę – wierność to lojalność na dobre i na złe.
Dziękuję za rozmowę.
DAB