myRegion: Rozmawianie z bliskimi, mówienie im, jakie mamy życzenia co do swojego pogrzebu, to przesada czy zdrowy pragmatyzm?
Jerzy Jarosz, wiceprezes Polskiej Izby Branży Pogrzebowej: Jak najbardziej pragmatyzm i naprawdę warto o tym rozmawiać. Unikamy w ten sposób nieporozumień, gdzie, w czym, jak? Spełnienie ostatniej woli jest w naszym kręgu kulturowym obowiązkiem. I żaden papier, spisana umowa, a nawet testament tego nie zastąpi. Jeśli ktoś prosi o kremację, uszanujmy to. Jeśli chce orkiestry, również. Ostatnia wola jest święta.
MR: Pogrzeb skromny czy na bogato?
JJ: Skromny. Proszę mi wierzyć, że nie kopiec kwiatów jest ważny, czy nie wiadomo ile zniczy. Myślę, że ważne jest, ile osób przyjdzie nas pożegnać. W Niemczech są pogrzeby, na których jest pięć osób. U nas też pomału widać, że jest coraz mniej ludzi. I to jest smutne.
MR: Dlaczego coraz mniej osób chodzi na pogrzeby?
Mamy wytłumaczenia, że praca, że daleko, że wystarczy się pomodlić. Nieprawda. Uczestniczenie w ostatnim pożegnaniu jest wyrazem naszego szacunku. I jeśli nawet kogoś nie znaliśmy, a zmarł ktoś bliski naszego kolegi czy przyjaciółki, nie tylko wypada, ale trzeba w tym momencie być z tą osobą. Kiedyś nie do pomyślenia było, aby nie pojechać na pogrzeb. Ludzie dostawali telegramy i tłukli się pociągami, autobusami, jechali wiele godzin. Dziś niektórym ciężko jest pójść na cmentarz, który jest kilka ulic dalej. Nie powinno tak być. Myśląc o swoim końcu, mam nadzieję, że będzie mi zapomniane to co złe, a pamiętane, co dobre.
Dziękuję za rozmowę.
DAB