Blisko 100 członkiń liczy koło gospodyń w Słocinie, które jest nie tylko największym w gminie, ale i najstarszym, bo istnieje od 1953 roku. Zofia Bartkowiak, przewodnicząca koła, podkreśla, że kobiety w Słocinie są aktywne, cała wieś to właściwie babska wieś. – Tu rządzą kobiety – śmieje się pani Zofia. Wymienia, że nie tylko funkcję sołtyski pełni kobieta, ale i kobieta jest prezeską Ochotniczej Straży Pożarnej, co rzadko się zdarza. Szefowa koła zaznacza, że wszystkie panie są bardzo aktywne, współpracują ze szkołą czy przedszkolem i przede wszystkim działają na rzecz wsi.
– Organizujemy warsztaty dla dzieci, z którymi razem robimy pierniki czy walentynkowe ciasteczka, a także zawijamy rogale – opowiada Zofia Bartkowiak. Podkreśla, że wszystkim sprawia to mnóstwo radości, a że nie wszystkie dzieci mają babcię, to panie z koła je im zastępują. Przewodnicząca opowiada, że założyły nawet kabaret „To my”, który zawsze uświetnia piosenką i humorem każdą uroczystość.
Na co dzień panie wymieniają się doświadczeniami, bo w szeregach organizacji są zarówno te młodsze, jak i starsze. Są to też córki, siostry, szwagierki, a nawet teściowe z synowymi. Jedna z członkiń koła – Bożena Petrykowska, wspomina, że do niedawna, gdy żyła jej mama, były największą rodziną w całym kole, a jej mama była jedną z najstarszych członkiń. Panie mogą pochwalić się też tym, że w swoich szeregach miało najstarszą mieszkankę gminy Grodzisk – Stefanię Lipowicz, która odbierała gratulacje z okazji setnych urodzin i do końca życia aktywnie działała w słocińskiej organizacji.
Dzięki różnicom wieku, panie mogą uczyć się od siebie nawzajem, a niektóre mają nawet swoje specjały, z których słyną. Wspomniana pani Bożena robi na przykład aromatyczne nalewki. Orzechówka z młodych orzechów czy nalewka z żółtych czereśni pomagają na dolegliwości żołądkowe, a migreny rozwiązuje nalewka bursztynowa. Największą popularnością cieszą się natomiast nalewki z wiśni, truskawki, czy aromatyczna z cytryn, tzw. cytrynówka.
Katarzyna Kowalka, córka pani Bożeny nalewek nie robi, ale prowadzi za to warsztaty rękodzieła dla członkiń KGW. Wytwarzają razem świąteczne stroiki, a ostatnim hitem są makramy. – Każda z nas robi coś innego, a kole dzielimy się doświadczeniami – mówi pani Bożena. – My przekazujemy młodszym stare przepisy, a one uczą nas chodzić z kijkami czy korzystać z internetu – zaznacza z uśmiechem. I dodaje, że dzięki temu KGW aktywizuje całą wieś i działa na rzecz wszystkich pokoleń.
AS