W Warszawie trwa oficjalny protest rolników przeciwko nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, która wprowadza m. in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych i uboju rytualnego na eksport. Jeszcze tydzień temu, tuż po głosowaniu w Sejmie, mieszkańcy powiatu grodziskiego związani z rolnictwem, przetwórstwem rolnym i mięsnym liczyli zwrot w sprawie po zmianie na stanowisku ministra rolnictwa. Stracili jednak nadzieję, gdy okazało się, że miejsce Jana Krzysztofa Ardanowskiego zająć ma autor nowelizacji – Grzegorz Puda.
Trumna z napisem „Polskie hodowle idą do piachu” i transparenty: „Prezydencie ratuj” czy „Liczymy na prezydenta” to tyko niektóre pomysły wielichowskich i grodziskich rolników na to, by przemówił do wyobraźni narodu i sumienia rządzących. Na protest do Warszawy pojechało co najmniej kilkadziesiąt osób, nie tylko związanych z branżą zwierząt futerkowych.
– Organizowaliśmy z kolegą wyjazd autobusami, ale też gros rolników jechało na własną rękę, busami. W tej chwili nie jesteśmy w stanie oszacować jak liczną mamy na miejscu – mówi Paweł Chałupniczak z Wielichowa, właściciel fermy norek. Sam nie pojechał, bo mając dzieci w wieku szkolnym uczęszczające do szkoły w Wielichowie, jest objęty kwarantanną.
– Domagamy się zniesienia praktycznie każdego zapisu tej nowelizacji – mówi Chałupniczak. – Protestują nie tylko rolnicy i producenci żywności, ale także pracownicy gospodarstw rolnych, ubojni, przetwórni – wyilcza. – Moi też, bo przecież jeśli ta ustawa przejdzie, to i ja stracę pracę i oni. Zagrożenie, że takie skutki będą miały m. in. zapisy zakazujące uboju rytualnego jest bardzo wysokie i protestujący mają świadomość, że to jest ich „być albo nie być” – dodaje.
EI