Koło Gospodyń Wiejskich w Popowie Starym obchodzi w tym roku jubileusz 50-lecia. W planie jest wielkie świętowanie, ale Covid pokrzyżował imprezowe plany. – Co się jednak odwlecze… – mówi Ewa Kicińska, przewodnicząca koła. – Z pewnością się spotkamy, by powspominać początki – dodaje.
KGW w Popowie Starym było wyjątkowe, bo jako jedno z nielicznych nie było związane z SKR-em. – Koło powstało w 1970 roku jako samodzielna organizacja kobiet z Popowa Starego. Jednym z praktycznych powodów była możliwość pozyskiwania kurcząt z wylęgarni. Był to także ten czynnik, który znacząco wpływał na popularność koła – wspomina Ewa Kicińska.
Pierwszą przewodniczącą była nieżyjąca już Joanna Grys. Z początków koła w Popowie nie zachowały się żadne dokumenty i trudno dziś oszacować z jakim rozmachem działały ówczesne gospodynie, ale jest trochę starych zdjęć i co najważniejsze – całkiem liczne grono seniorek, na których wspomnienia można liczyć przy odtwarzaniu historii. – Nasze wieś nie jest duża, więc koło liczące ok. 30 kobiet było całkiem liczne – mówi pani Ewa. – Dziś jest nas 21 i mamy 10 pań – seniorek, które wprawdzie formalnie nie są już członkiniami, ale traktujemy je z najwyższym szacunkiem i honorami, zapraszamy na wszystkie uroczystości i zawsze na obecność przynajmniej kilku z nich możemy liczyć. Najstarsze są po 80 – opowiada, że przez 50 lat działalności, przez koło przewinęły się co najmniej trzy pokolenia mieszkanek Popowa Starego.
Seniorki bardzo się cieszyły na zaplanowaną na marzec uroczystość. – Chciały się spotkać, by powspominać i poopowiadać o tamtym życiu na wsi i tamtych kobietach. Ich zaangażowaniu, pasjach i tradycyjnych umiejętnościach, niekiedy dano już zapomnianych. Dlatego mamy taką umowę, że do czasu oficjalnej uroczystości jubileuszowej za dużo o szczegółach nie mówimy – śmieje się Ewa Kicińska.
Średnia wieku w dzisiejszym Kole Gospodyń Wiejskich w Popowie Starym oscyluje wokół 40 lat. Są pani które mają lat trzydzieści kilka i pięćdziesiąt kilka. Tylko jedna członkini jest po 60. – Nie jest to koło najmniejsze, ale kobiety jakość szczególnie tłumnie do nas nie dołączają. Zwłaszcza te młode, poniżej 30 roku życia – przyznaje pani Ewa. – Życie na wsi się zmieniło i takich prawdziwych gospodyń wiejskich, które zajmują się wyłącznie domem i gospodarstwem już po prostu nie ma. Każda gdzieś pracuje, a jak do tego ma małe dzieci, to na tym się skupia. Po 30. niektóre panie dojrzewają do tej decyzji i przychodzą, ale i tak często trudno im znaleźć czas – wyjaśnia, ale jak podkreśla, obecnie wszystkie członkinie koła to kobiety niezwykle aktywne, także zawodowo. Każda gdzieś pracuje albo prowadzi swoją działalność. Jedne mają pieczarki, inne ogrodnictwa… To dopiero problem, żeby w tym samym czasie się wyrwały – śmieje się, ale w końcu zawsze się jakoś udaje. – Ważne, żeby znaleźć w sobie tę chęć i potrzebę, by działać społecznie – zaznacza. Zmienia się wieś i życie kobiet, ale pielęgnowanie więzi społecznych chyba nigdy nie było bardziej potrzebne, niż obecnie. A to zawsze było domeną kobiet.
EI