NewsNOWY TOMYŚL

Przycięli drzewa i wybuchła awantura. Wójt: Chciałem uniknąć tragedii, do jakiej doszło przed laty4 min na czytanie

0

Ogołocone drzewa w Kuślinie to temat, który rozgrzał internet do czerwoności. W sieci można znaleźć obrazki sugerujące, że zrobiono to, by odsłonić zabytkowy kościół. Larum podnieśli dendrolodzy grzmiąc, że drzewa podcięto drastycznie i nie odrosną, a do sprawy włączyła się też Fundacja EkoRozwoju z Wrocławia. – Usunięto całą koronę. Ustaliliśmy, że drzewa objęte są ochroną konserwatorską. Dlatego złożyliśmy zawiadomienie o ich zniszczeniu do urzędu ochrony zabytków – mówi Magdalena Berezowska – Niedźwiedź z wspomnianej fundacji. 

Zgodę na wykonanie zabiegów pielęgnacyjnych drzew wydało nowotomyskie starostwo. Kierownik wydziału infrastruktury drogowej Tomasz Antuszewski wyjaśnia jednak, że powiat zezwolił na przycinkę drzew w tzw. wysepce naprzeciwko kościoła. – Nie wydaliśmy zgody na przycinkę drzew przy samym kościele, bo nie znajdują się one w pasie drogowym – mówi Antuszewski. Tłumaczy, że jeżeli drzewa przy kościele są w strefie konserwatorskiej, to zgodę powinien wydać konserwator. – Po tym, jak sprawę nagłośniono, wezwaliśmy wójta Mieczysława Skrzypczaka do złożenia wyjaśnień. Wójt odpowiedział nam, że uznał za konieczne i pilne podcięcie drzew, bo gałęzie spadały na głowy przechodniom, a zniszczeniu uległa też figura Jezusa – mówi Antuszewski. Dodaje, że dlatego wójt zdecydował, iż jest to stan bezpośrednio zagrażający mieszkańcom i wezwał lokalnych strażaków, a ci dokonali przycinki. 

Justyna Pawłowicz, zastępca wojewódzkiego konserwatora zabytków potwierdza, że urząd wszczął postępowanie administracyjne w sprawie nałożenia kary pieniężnej za wykonanie przycinki bez zezwolenia. – Kościół parafialny pw. Zmartwychwstania Pańskiego wraz z terenem w Kuślinie jest wpisany do rejestru zabytków województwa wielkopolskiego na podstawie decyzji z dnia 26 lutego 1996 roku – tłumaczy Justyna Pawłowicz. Dodaje, że postępowanie w sprawie przycinki nie zostało jeszcze zakończone. 

Wójt Kuślina Mieczysław Skrzypczak przyznaje, że gdyby wiedział, iż przycinka wywoła takie oburzenie, a wręcz wybuchnie awantura, głęboko by się zastanowił, czy podjąć taką decyzję. Podkreśla jednak, że zrobił to w trosce o dobro mieszkańców, po licznych sygnałach, które w tej sprawie otrzymywał. – Jestem wyczulony na punkcie drzew. Chciałbym uniknąć takiej tragedii, jak ta sprzed kilku lat, gdy konar zabił w Kuślinie dwumiesięczne dziecko. Pamiętam to bardzo dobrze, reanimacja trwała prawie dwie godziny, to była ogromna tragedia – opowiada wójt. – Dlatego nie wahałem się długo, a kiedy usłyszałem jeszcze powiadomienia z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, że nadciągają huragany, zadziałem natychmiast – tłumaczy Mieczysław Skrzypczak. 

Wójt dziwi się tym, którzy sprawę nagłośnili, a nie próbowali się z nim nawet skontaktować. – Dostaliśmy w tej sprawie jeden telefon i to wszystko. Tymczasem prawda jest taka, że przycięliśmy drzewa, które odrosną, co zresztą widać już teraz – zauważa wójt. Wskazuje też na to, iż zlecenie przycinki profesjonalnej firmie kosztowałoby bardzo dużo pieniędzy. – Byłby to spory wydatek, którego uniknęliśmy. A drzewa spowodowały już wiele szkód. Gałęzie spadały na głowy mieszkańcom, niszczyły samochody, a i figura Jezusa się nie ostała – mówi Mieczysław Skrzypczak. – Ponadto ksiądz proboszcz dopiero co nowy dach na kościele zdążył zrobić, po czym niszczyły go spadające suche konary, dlatego trudno mu się dziwić, że prosił, aby coś z tymi drzewami zrobić – zaznacza wójt. 

Włodarz wyjaśnia, że wystąpił do starostwa o zgodę, a kiedy ją dostał, kazał strażakom przyjechać i drzewa przyciąć. – Przyznam, że nie było jasne, że zgoda starostwa obejmowała tylko drzewa w tzw. wysepce. Nawet ksiądz proboszcz wiedząc, że kościół wpisany jest do rejestru zabytków, nie miał pewnie wtedy świadomości, że również przydrożne drzewa są objęte opieką konserwatora zabytków. Zdaniem wójta ludzie, którzy teraz protestują i napędzają „całą aferę”, robią to nie widząc, że uniknięto potencjalnej tragedii, nie wspominając o szkodach w mieniu. 

– Tyle dobrych rzeczy się czyni, a uwaga skupia się wyłącznie na tym, że przycięliśmy drzewa. To smutne – zamyśla się wójt. Zaznacza, że zależy mu na tym, aby coś po nim zostało. – I drzewa zostaną. A trudno nie przyznać, że kiedy je przycięliśmy, kościół nabrał blasku. W końcu to zabytkowa świątynia i teraz prezentuje się w pełnej krasie – podkreśla na koniec Mieczysław Skrzypczak. 

ŁR

Podziel się informacją ...

Zobacz inne

Więcej w News