Ze wstępnych, nieoficjalnych informacji w sprawie negocjacji podwyżek w IKEA wynika, że nie udało się osiągnąć porozumienia. – Zaproponowane nam rozwiązanie nie jest zadowalające – mówi jeden z przedstawicieli związkowców.
Spotkanie, które odbyło się w połowie listopada nie przyniosło odpowiedzi na pytanie, czy uda się wypracować kompromis. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, IKEA miała zaproponować pracownikom podwyżki rzędu 4 procent, a przedstawiciele związków zawodowych domagać się 15 procent. Tym samym, co oczywiste, konsensusu nie wypracowano. Jeden z przedstawicieli związków wprost przyznaje, że jeżeli nie uda się dojść do porozumienia, to nie wykluczone, że związki wejdą w spór zbiorowy. Dziś jednak za wcześnie, by o tym mówić, bo rozmowy trwają, a kolejne spotkanie zaplanowano na czwartek (2.12.).
IKEA powstrzymuje się od szerszych komentarzy. Szefowa zbąszyneckiego zakładu Małgorzata Dobies – Turulska potwierdza jedynie, że negocjacje z przedstawicielami zakładowych związków zawodowych są w trakcie. – Na razie nie zostały podjęte decyzje w tej sprawie. W przypadku, kiedy dojdziemy do porozumienia w sprawie wysokości wzrostu wynagrodzenia poinformujemy o tym naszych pracowników – podkreśla Małgorzata Dobies – Turulska. Przypomnijmy, że pensje w IKEA nie należą do najniższych w regionie. Połączone z bogatym pakietem socjalnym przyciągają pracowników. Tylko w ostatnich latach fabryka w Zbąszynku zatrudniła pół tysiąca nowych, co było konieczne, by osiągnąć wymaganą wydajność nowej linii produkcyjnej.
ŁR