Zrujnowane mieszkania, nocne libacje i ekscesy – z taką prozą życia mierzą się mieszkańcy kilku kamienic w centrum Nowego Tomyśla. Od lat muszą znosić to, co wyprawiają umieszczeni w lokalach komunalnych sąsiedzi. Często z marginesu – alkoholicy, narkomani, kryminaliści. Problem narasta, a rozwiązania, przynajmniej na razie, nie ma. Eksmisję utrudnia Covid, a gmina nie ma lokali zastępczych. Dyskusja o budowie tzw. domków kontenerowych toczy się od miesięcy, ale klamka nie zapadła. Zapadła za to decyzja w sprawie lokatorki, która czeka na proces w związku z pożarem kamienicy przy ul. Mickiewicza. Kobietę umieszczono w innym mieszkaniu, ale nieoficjalnie wiadomo, że sprawia problemy i zaczęły się schadzki, bo z więzienia wyszedł jej konkubent. Oboje więc piją, a lokatorzy boją się, że znów dojdzie do tragedii. A policja? – Interwencje skutkują na godzinę, a później zaczyna się od nowa – mówią z kolei mieszkańcy innej kamienicy, którzy przez rok walczyli z sąsiadem. Niektórzy bali się nawet wyjść ze śmieciami, bo po podwórku pijani goście biegali z siekierami.
– W kwietniu 2020 w mieszkaniu w naszej kamienicy zamieszkał siostrzeniec głównego najemcy i od tego czasu zaczęło się zakłócanie ciszy nocnej – mówi lokatorka jednego z mieszkań w centrum Nowego Tomyśl. – Od września, gdy główny najemca zmarł, rozpoczęła się gehenna. Do lokalu schodziła się młodzież, także niepełnoletnia, która pod wpływem alkoholu i środków odurzających urządzała w nocy głośne imprezy – opowiada kobieta. – Codziennością były krzyki, wyzwiska, walenie w drzwi czy załatwianie potrzeb fizjologicznych na podwórku i pod oknami, bo w mieszkaniu nie ma toalety – mówi lokatorka. Wspomina, że zdarzało się nawet, że rodzice przychodzili po swoje dzieci i dochodziło do awantur. W ruch szło wszystko, co było pod ręką, nawet siekiery. – A gdy w mieszkaniu wyłączyli prąd, zgromadzone towarzystwo paliło świeczki. Baliśmy się o mieszkania, o życie, bo przecież jedna kamienica już spłonęła – wyjaśnia kobieta. Dodaje, że w końcu niektórzy bali się nawet wyjść ze śmieciami, bo nie wiedzieli, czy nie oberwą.
Lokatorzy kamienicy wskazują, że uczestniczą w kosztach utrzymania budynku. Płacą za remont dachu, elewacji czy klatki schodowej. Dziś oczywiste jest, że w Nowym Tomyślu wielu nie płaci za nic. Szacuje się, że około 30 mieszkań mogłoby trafić w inne ręce, gdyby eksmitowano z nich uciążliwych lokatorów. Rekordziści mają zadłużenia idące w dziesiątki tysięcy złotych, u jednego doszło już do 150 tys. zł. Nie wspominając o rachunkach za wywóz odpadów. Mieszkańcy wspomnianej kamienicy przyznają, że teraz mają spokój, bo krnąbrnego lokatora zgarnęła policja. Prawdopodobnie za narkotyki. – Ale co będzie, gdy wróci? – pytają.
Temat mieszkań komunalnych od miesięcy na komisjach i sesjach porusza radny Tomasz Tomaszewicz. – Problem jest poważny, bo to, co dzieje się w niektórych kamienicach to dziki zachód – mówi nam Tomasz Tomaszewicz. Przyznaje, że dopiero niedawno wprowadzono regulaminy i podkreśla, że wielu radnych zobaczyło w końcu, jak naprawdę żyje się ludziom w kamienicach. Na co dzień współpracuje z nową szefową ZGM-u Zofią Matuszczak i podkreśla, że i ona stara się, by problem rozwiązać. Ale nie jest to proste. – Bez nowych lokali, gdzie moglibyśmy przenieść niepłacących i problemowych lokatorów trudno mówić o załatwieniu sprawy – mówi Tomaszewicz, który liczy na to, że uda się osiągnąć kompromis w sprawie tzw. kontenerów. Podkreśla, że takie rozwiązania są w Polsce coraz częściej stosowane, bo samorządy nie mają wyboru. – I trudno się dziwić, bo ludzie nie chcą mieszkać w towarzystwie osób zakłócających spokój i w dodatku za nic nie płacących – podsumowuje radny.
ŁR