Do sądu trafił właśnie akt oskarżenia przeciwko Damianowi S., byłemu urzędnikowi wolsztyńskiego ratusza. Prokuratura twierdzi, że to on zmontował pikantny filmik i udostępnił w grupie na Facebooku, do której należała część pracowników urzędu.
Dziś wiadomo, że oprócz prokuratorskiego śledztwa (zawiadomienie złożył burmistrz), wyjaśnianiem sprawy zajęła się też specjalna komisja powołana w ratuszu. Przewodniczyła jej sekretarz urzędu Katarzyna Merda, a prace zakończyły się w październiku ubiegłego roku przekazaniem raportu końcowego Wojciechowi Lisowi.
Jak ustaliliśmy, komisja wskazała, że w kwestii zarządzania danymi nie stosowano wielu procedur, których wymagają przepisy. W ratuszu nie było m.in. dokumentacji opisującej bezpieczeństwo przetwarzania danych, nie było polityki ochrony danych, nie opracowano rejestru czynności ich przetwarzania, nie przeprowadzono szacowania ryzyka oraz oceny skutków przetwarzania danych czy nie wprowadzono procedur związanych z systemem monitoringu.
Komisja ustaliła także, że użytkownicy systemów pracowali na nieodpowiednich kontach, hasła administracyjne są zbyt proste, a ponadto wydział straży miejskiej nie realizuje zapisów ustawy o ochronie danych osobowych. Co więcej wskazano, że że Damian S. pełnił dodatkowo obowiązki pełnomocnika ds. bezpieczeństwa informacji, a to oznacza, że… sam sprawował nadzór na tym, czy prawidłowo zarządza całym systemem informatycznym.
ŁR