NOWY TOMYŚLWOLSZTYN

Małe kina wracają do łask. Te w Siedlcu jest prawie gotowe, a w Opalenicy działa od grudnia3 min na czytanie

0

Małe, stare kina nie wytrzymały konkurencji. Zabił je ograniczony repertuar i niski standard. Kinomaniacy woleli pojechać nierzadko kilkadziesiąt kilometrów i obejrzeć nowości w klimatyzowanych multipleksach, niż kisić się w dusznych, latami nie odświeżanych wnętrzach, w niewygodnych fotelach i oglądać starocie ze zdartych kopii. Dlaczego tak było? Z powodu nierównego dostępu do kopii filmowych, a małych kin z ich niewielkimi wpływami z biletów nie było stać na nowości, nowinki techniczne i remonty. Stały się nieatrakcyjne i nierentowne. 

W Wolsztynie, należące do Państwowej Instytucji Filmowej ,,Odra Film” kino „Tatry”, było jednym z pierwszych, które nie podołały rzeczywistości lat 90. Słabło i kulało, aż w końcu zamknęło się dwie dekady temu. – Czasem trafiały się filmy, na które przychodziły tłumy – wspomina pani Stefania, która w latach 1974 – 75 była tu bileterką. To był czas rodzimych produkcji, a rekordy oglądalności biły „Potop” i „Nie ma mocnych” ( 1974) oraz „Noce i dnie”, „Ziemia Obiecana” i „Dzieje Grzechu” (1975). Do kin rzucili też „Ojca Chrzestnego” (1974). – Najlepsze miejsca były na środku 15 rzędu i żeby dostać te bilety trzeba było przyjść godzinę przed seansem, gdy otwierano kasę – wspomina Janusz Mrozkowiak. – Pamiętam, jak w 1975 r. grali „Płonący wieżowiec”. Miałem 9 lat, a bilet kosztował 18 zł i przez dwa tygodnie odkładałem kieszonkowe. Pamiętam też, że gdy nie miałem pieniędzy, dyrektor Czesław Duda wpuszczał mnie czasem na balkon – dodaje.

– To jest powrót do małych kin, ale w standardzie multipleksów, z takim samym ekranem i systemem nagłośnienia – mówi Krzysztof Sadowski, dyrektor Centrum Kultury i Bibliotek w Opalenicy, gdzie w grudniu ruszyło Kino za Rogiem. – Nie gramy nowości i mamy widownię na 30 miejsc. Obłożenie sięga 90 – 95 procent – mówi, ale zaznacza, że to może być bum na nowość. W kraju działa już ok. 40 takich kin. Najmniejsze na 20, największe na 60 widzów. Powstały dzięki funduszom unijnym. Niektóre skorzystały także z programu „100 kin na 100-lecie niepodległości”. Jak podkreśla Sadowski, na takie kino trzeba mieć dobry pomysł. – Nie wystarczy postawić panią, która sprawdzi bilety, bo nie utrzyma się tak zainteresowania widzów. Jako ciekawostkę powiem, że na uniwersytecie poznańskim powstać ma specjalny kierunek dla animatorów małych kin – mówi.

– Gramy firmy, które miały premiery trzy, cztery miesiące wcześniej. Przyczyna jest prosta. Licencja na jedną projekcję kosztuje od 80 do 230 zł i dlatego bilet kosztuje 7 zł. Gdybyśmy chcieli zagrać nowość, której jedno wyświetlenie kosztuje od 1 tys. 500 zł w górę, to dzieląc przez 30 miejsc bilet musiałby kosztować od 50 zł wzwyż – wyjaśnia. Planowe seanse grane są w środy, piątki, soboty i niedziele. O godz. 17 – bajki, a o 20 – filmy dla dorosłych. Kino oferuje też seanse zamknięte dla szkół i przedszkoli, ale nie tylko. Stałymi bywalcami są seniorzy z UTW. – Wielkim plusem jest to, że zorganizowana grupa może zamówić konkretny film, można wynająć kino na prywatny seans, a cenę składa się wartość licencji czyli maksymalnie 230 zł oraz 30 biletów – 210 zł – dodaje dyrektor. – Trzeba kreatywnie wykorzystywać wyjątkowy potencjał tych kin. Nie sądzę, by dało się na nich zarobić, ale można nie dokładać. My w ofercie mamy np. urodziny dla dzieci. To bajka w sali kinowej i przyjęcie w salce przy kinie. Przygotowujemy się także do przekazu na żywo z Opery Poznańskiej – opowiada Krzysztof Sadowski. 

W powiecie wolsztyńskim pierwsze Kino za Rogiem powstaje w Siedlcu. Wszystko wskazuje na to, że będzie gotowe z końcem kwietnia. W Wolsztynie sala kinowa ma być w nowym budynku dworca.

RED

Podziel się informacją ...

Zobacz inne

Więcej w NOWY TOMYŚL