Przybywa kotów na nowotomyskich osiedlach, a prym wiedzie osiedle Batorego. Zwierzęta upodobały sobie kilka miejsc, w których regularnie się pojawiają. Powodem są… miski z jedzeniem, zostawiane przez niektórych mieszkańców. I wydaje się, że czworonogi żyją w komitywie z lokatorami, bo jak mówi wiceprezes spółdzielni w Nowym Tomyślu Krzysztof Grzelak, żadnych zgłoszeń w sprawie kotów spółdzielnia nie otrzymała. – I w związku z tym nie podejmowaliśmy żadnych interwencji – tłumaczy Krzysztof Grzelak. Podkreśla również, że plusem obecności kotów są ich upodobania do myszy, a to korzyść, bo przynajmniej je wyłapią. – Przyjmujemy, że obecnie koty nie są uciążliwe dla mieszkańców. Jeżeli to się zmieni, będziemy interweniować – dodaje wiceprezes.
ŁR