– Na każdym kroku mówi się o tym, że trzeba oszczędzać, na prośby mieszkańców o inwestycje jest standardowa odpowiedź, że nie ma pieniędzy, a ludzie widzą podjeżdżające pod ratusz firmy remontowe i wystawiane przed ratusz meble – mówi radny Jarosław Wróblewski i pyta burmistrza o celowość remontu w ratuszu.
Pytanie padło na posiedzeniu komisji wspólnej rady miejskiej (14.04.) i miało wyprowadzić burmistrza z równowagi do tego stopnia, iż uznał za stosowne pouczyć radnego, że na budżet gminy składają się różne fundusze, w tym fundusze inwestycyjne i na remonty, także w ratuszu. Wojciech Lis miał także zaproponować radnemu wycieczkę po ratuszu, by ten na własne oczy przekonał się o zasadności decyzji o remoncie. – Odpowiedź została wygłoszona zbyt wysokim tonem, ale skłonny jestem przyjąć ofertę zwiedzania ratusza – przyznaje radny Wróblewski.
Radnego miał też zaatakować słownie radny Artur Strażyński, który stanął w obronie decyzji burmistrza twierdząc, że urzędnicy „to nie dziady i należą im się przyzwoite warunki pracy”.
Jak ustaliliśmy, remontowane są pomieszczenia trzech wydziałów: organizacyjnego – z biurem sekretarz urzędu włącznie, finansowego i inwestycyjnego, co potwierdza częsty gość ratusza, przewodniczący rady miejskiej – Jarosław Adamczak. – Biura wydziału finansowego rzeczywiście nie były remontowane ze 20 lat – mówi, ale co do pozostałych pomieszczeń ma wątpliwości. – Może wymagały odświeżenia, ale czy były tam potrzebne kapitalne remonty i wymiana mebli? Nie jestem pewien – dodaje.
Nie kwestionujemy konieczności remontowania urzędów, ale też nie mamy powodu nie podzielać wątpliwości radnych. Jarosław Wróblewski nie pytał ile to będzie kosztowało, ale my zapytaliśmy. Czekamy na odpowiedź.
EI
fot. UM w Wolsztynie