GRODZISKNews

Dla sanepidu są restauracją, dla urzędników nie. I przez jeden numer nie mogą liczyć na pomoc3 min na czytanie

0

Znana grodziska restauracja CKR Masarnia była w czasie pandemii kilkukrotnie kontrolowana przez sanepid. Na pomoc państwa nie może jednak liczyć, bo według urzędników… restauracją nie jest. – Wszystkie nasze wnioski o wsparcie są odrzucane – mówi Zbigniew Socha, właściciel Masarni. 

Właściciel opowiada, że rodzinny biznes prowadzi od 2006 roku, kiedy rozpoczął hurtową sprzedaż napojów. Restauracja ruszyła w 2011 roku i dziś jest znana w Grodzisku. Ma cztery sale i dwie kuchnie, w tym jedną cateringową. Przed pandemią w lokalu odbywały się kameralne koncerty, imprezy rodzinne. Można było w pięknych wnętrzach zjeść dobry obiad czy zamówić wyszukany deser. Restauracja przygotowywała też cateringi, dziś jednak ma ogromne problemy, bo posiłki na wynos to niewielki procent dochodów, które uzyskiwała przed pandemią. 

– Zatrudniamy siedem osób. Pięciu kucharzy i dwóch barmanów, którzy teraz pracują jako kierowcy. Najgorsze jest to, że nie wiemy, co dalej. Na żadne wsparcie nie możemy liczyć, bo według urzędu pracy i skarbówki nie jesteśmy restauracją – mówi Zbigniew Socha. Wyjaśnia, że w KRS jego firma, jako wiodący, ma wpisany PKD dotyczący hurtowni napojów, a dopiero na kolejnym miejscu jest ten związany z działalnością gastronomiczną. To przekreśla szanse na pomoc, bo urzędy wymagają, by wiodącym PKD był ten, dotyczący gastronomii. 

– Wszystkie nasze wnioski są odrzucane właśnie ze względu na PKD. Chcieliśmy otrzymać pomoc z tarczy 2.0, a kiedy jej nie dostaliśmy, odwołaliśmy się. Ale do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi. W reklamach telewizyjnych mówi się, że pieniądze z tarczy przedsiębiorcy otrzymują po dwóch dniach… . Tymczasem by do dziś nie dostaliśmy pisma zwrotnego… – mówi przedsiębiorca. 

Szef restauracji wyjaśnia, że wiele firma tak funkcjonuje, że ma w dokumentach różne PKD. Tłumaczy, że przy zakładaniu przedsiębiorstwa często wpisuje się wiele numerów, by później nie zmieniać, co jest czasochłonne, a w przypadku spółki wiąże się z kosztami. – Teraz nie mamy już hurtowni, a restauracja jest naszą wiodącą działalnością od 10 lat – podkreśla Zbigniew Socha. Jest zaskoczony tym, że pomoc państwa jest uzależniona od numeru PKD. 

– Przyszłość widzę w czarnych barwach – przyznaje przedsiębiorca. – Najważniejsze są pensje pracowników i rachunki za media. Chcemy, by pracownicy mieli za swoją pracę zapłacone, a rachunki musimy opłacić, bo nam wyłączą gaz i prąd. Innych rzeczy nie płacę, bo nie mam z czego – mówi Socha. Dodaje, że pomógł mu grodziski ratusz i zwolnił z podatku od nieruchomości, ale bank czeka na spłatę kredytów. 

Właściciel restauracji podkreśla, że zmienił już PKD, ale od państwa nie otrzyma już wsparcia. – Przepisy nie działają wstecz – zauważa. I dziwi się, że skoro według prawa nie jest restauracją, to miał już kilka kontroli sanepidu. 

AS

Podziel się informacją ...

Zobacz inne

Więcej w GRODZISK