Oddział przedszkolny w Starym Tomyślu, gdzie uczęszcza obecnie siedemnaścioro dzieci, ma być zlikwidowany. Pomysł „klępnęła” nawet większość miejskich radnych i to mimo tego, że nad uchwałą intencyjną głosowano, zanim omówiono kwestię ze wszystkim rodzicami. Spotkanie z nimi (przez internet) zorganizowała jednak wiceburmistrz Grażyna Pogonowska, ale uczestniczyło w nim zaledwie sześcioro rodziców. Troje opowiadało się za tym, by oddział w Starym Tomyślu utrzymać jeszcze przez kolejny rok.
Wiceburmistrz Grażyna Pogonowska argumentuje, że utrzymywanie oddziału w Starym Tomyślu jest nieuzasadnione. W jej ocenie przemawia za tym fakt, że siedemnaścioro uczęszczających do niego dzieci jest w różnym wieku – od trzech do sześciu lat. – Z tego powodu nie sposób zaspokoić ich potrzeb rozwojowych, bo inne potrzeby ma dziecko trzyletnie, a inne dziecko sześcioletnie – tłumaczy wiceburmistrz. Zaznacza, że celem dla ostatniej z wymienionych grup wiekowych jest przygotowanie do podjęcia nauki w szkole, co nie ma miejsca w odniesieniu do młodszych dzieci. Grażyna Pogonowska zwraca też uwagę, że budynek, gdzie mieści się oddział, wymaga ciągłych nakładów finansowych. – Jest to po prostu stary budynek i w takiej sytuacji likwidacja oddziału jest zasadna – mówi wiceburmistrz dodając, że de facto Stary Tomyśl tylko z nazwy jest wsią. – To przecież przedmieścia Nowego Tomyśla – przekonuje wiceburmistrz.
Likwidacja oddziału budzi wątpliwości u trzech radnych. Pierwszy z nich – Wojciech Andryszczyk stoi na stanowisku, że należy tę kwestię omówić z rodzicami. – Słyszałem, że odwołują się od tej decyzji do kuratorium. Ja przyjmuje argumenty, ale trzeba to jeszcze omówić – podkreśla radny. Wątpliwości ma też Tomasz Antuszewski również podnosząc, że temat trzeba omówić z samymi zainteresowanym. Z kolei Błażej Lipiecki zwraca uwagę, że problemem nie jest to, że „rozpiętość wiekowa” dzieci w oddziale jest zbyt duża. – Problemem jest fakt, że oddział zapewnia opiekę tylko przez pięć godzin, a to nijak ma się do potrzeb pracujących rodziców. – Dlatego wielu z nich wozi dzieci do Nowego Tomyśla, gdzie może zostawić pociechy na osiem godzin – mówi Błażej Lipiecki podkreślając, że gdyby oddział w Starym Tomyślu oferował taką możliwość, zainteresowanie byłoby większe i nie trzeba byłoby likwidować placówki.
Grażyna Pogonowska zaznacza jednak, że „gmina cały czas zaspokaja potrzeby pracujących rodziców”. – Mamy obowiązek zapewnić miejsce w przedszkolu dla każdego dziecka i to czynimy – mówi wiceburmistrz. Odnosząc się do słów Błażej Lipieckiego wyjaśnia, że w kwestii ośmiogodzinnej placówki należałoby zasięgnąć opinii sanepidu, bo jest to związane z organizacją dożywiania. – A czy są w tym budynku odpowiednie warunki do tego? – pyta retorycznie Pogonowska wskazując jeszcze, że kolejne godziny są związane z dodatkowymi opłatami. I dodaje, że jeżeli kuratorium pozytywnie zaopiniuje pomysł likwidacji oddziału w Starym Tomyślu, to przestanie on istnieć z dniem 31 sierpnia, a dzieci zostaną rozlokowane w innych placówkach na terenie gminy.
Przypomnijmy, że planowana budowa nowoczesnego przedszkola w Glinnie nie dojdzie do skutku w tym roku, bo ostatnie postępowanie przetargowe unieważniono. Celem inwestycji jest poprawa warunków, w których obecnie przebywają dzieci, bo nie we wszystkich placówkach są one dostatecznie dobre.
ŁR
FOTO: Oddział Przedszkolny w Starym Tomyślu