EXTRA

Torebki z Kamieńca jadą w świat. Czyli jak lokalna firma zdobywa serca mam5 min na czytanie

0

– Kilka lat pracowałam w branży dziecięcej dla dużej polskiej marki. Zajmowałam się wprowadzaniem nowych produktów, wymyślaniem ich, ale też nadzorowałam proces twórczy i produkcyjny. W pewnym momencie zrozumiałam, że chcę robić odważniejsze projekty, które już nie pasowały do wizji firmy. Postanowiłam stworzyć coś własnego. Mój mąż zawsze w rozmowach powtarzał mi, bym otwierała biznes w branży, na której się znam i robiła to, na czym się znam. I tak zrodził się w mojej głowie pomysł na markę z torbami dla mam – mówi Aleksandra Rabiega, właścicielka firmy JOISSY. 

Co wyróżnia pani produkty spośród innych?

JOISSY to marka, która oferuje torby dla mam, plecaki do wózka, torby z funkcją plecaka 2w1, które wymyśliłam i wprowadziłam do Polski jako pierwsza w 2017 roku. Teraz wiele firm ma już to rozwiązanie zainspirowane ode mnie, jednak mam ogromną satysfakcję, że byłam pierwsza. Dla mnie JOISSY to kobiecość dla zabieganych mam. W moich torbach można znaleźć wiele funkcji ułatwiających codzienność każdej mamy podczas spacerów. Torby mają bardzo przemyślaną organizację aby było sporo kieszeni i przegródek na pieluchy, chusteczki, czyste rzeczy dla dziecka, zaczep na smoczek, a także innowacyjne, jak kieszeń termiczna, która spowalnia stygnięcie mleka w butelce, kieszeń na brudne i wilgotne rzeczy np. pampersy, zaczepy do mocowania torby na wózku. Zawsze też pamiętam aby w każdej torbie lub plecaku była dedykowana kieszeń na rzeczy Mamy, pomadka, puder, dokumenty, bo mamy w macierzyństwie często zapominają o sobie, a ja chcę im przypominać, że są ważne.

Skąd czerpie pani inspirację?

Projektowanie czegokolwiek jak w moim przypadku toreb dla mam to proces twórczy. Nie mogę siadać do tego zmęczona, przepracowana albo z myślą, „dzisiaj muszę wymyślić nowy plecak”. To tak nie działa. U mnie jest to proces, gdzie przeglądam trendy, strony z high-fashion i czasami po kilku dniach rodzi się w głowie pomysł, ale czasem długo nic się nie pojawia. Często po uszyciu próbki wymagane są wielokrotne poprawki. Niestety mam też takie projekty, które są zmieniane nawet po 7 razy a i tak nie przeszły akceptacji.

Jak długo trwało przygotowanie do otwarcia firmy?

W 2016 roku, po powrocie z targów, zaczęłam wszystko planować. Szukałam nazwy dla firmy, zastrzegłam znak towarowy w urzędzie patentowym. Pracowałam też z grafikiem nad katalogiem, robiliśmy sesje zdjęciową w Grodzisku Wielkopolskim, tworzyłam stronę internetową. Pracowałam nocami i popołudniami przez prawie rok, ponieważ ciągle byłam zatrudniona na etacie i nie chciałam z tego rezygnować. Jestem osobą, która bardzo dba o szczegóły, dopracowuje detale. Lubię, gdy praca z moich rąk jest po prostu wykonana w najwyższej jakości. Zemściło się to na mnie przy starcie firmy. Moje pierwsze cztery torby były już gotowe, a zaczęłam je sprzedawać dopiero po trzech miesiącach ponieważ strona internetowa ciągle mnie nie satysfakcjonowała. To była lekcja dla mnie, że w firmie muszę realizować biznesowe podejście, a nie tylko swoje poczucie estetyki, czy ambicje. 

Na pierwszych targach międzynarodowych w Kielcach, drugich najważniejszych w Europie targach branży dziecięcej, miałam naprawdę piękne stoisko, pozyskałam pierwszych klientów biznesowych, zagranicznych i polskich, sklepom podobały się moje torby, bo były inne od tego, co oferował rynek. U mnie nie było misiów czy kwiatków. Królowała i króluje do dziś kobiecość, minimalizm, estetyka i funkcje, które mają po prostu ułatwiać codzienność każdej zabieganej mamie.

Czy były trudne momenty w rozwijaniu firmy?

Firma rozwijała się w takim tempie, że nie wierzyłam w to, że to się dzieje naprawdę. Tyle się słyszy, że pierwsze dwa lata firmy przeważnie nie zarabiają tylko są na stracie, lub mają ledwo na koszty. A tymczasem JOISSY cieszyła się taką popularnością, że całkowicie nas to zaskoczyło i nawet przerosło. Mieliśmy braki w dostępności produktów. Pod koniec 2017 roku moja szwalnia odmówiła mi realizacji kolejnych zamówień. Moja konkurencja zablokowała mnie przebijając ilością zamówioną w szwalni. Mój sukces został na tyle zauważony, że po prostu chcieli powstrzymać mój rozwój. To był bardzo trudny czas, nie miałam towaru, a codziennie otrzymywałam kilkadziesiąt zapytań. Z dnia na dzień zostałam bez szwalni, bez towaru i ze świadomością, że nawet jeśli znajdę nową szwalnię w tydzień, to towar będę mieć najszybciej za pół roku, ponieważ nauczenie szwalni szycia moich toreb zajmuje ogrom czasu.Wiele szwalni po uszyciu próbek nie chce się podjąć realizacji zamówień dla mnie. 

Czy zatrudnia Pani krawcowe z okolicy?

W naszej okolicy korzystam z pomocy kaletniczki, która pomaga ocenić mi pewne funkcje w torbach, wytrzymałość, dobór materiałów, a także możliwość zastosowania pewnych rozwiązań, aby utrzymać najwyższą jakość. Ostatnio wprowadziliśmy do oferty kilka akcesoriów, które są szyte w naszym powiecie jak frotki do włosów czy maseczki.

Jak pandemia wpłynęła na działanie firmy?

2020 był rokiem dziwnym, niby trudnym, choć nie dla nas. Moja marka jest znana głównie online i to ten kanał generuje nam największą sprzedaż. Pandemia na pewno zmobilizowała mnie do pewnych działań, na które być może bym się nie odważyła. Ale musiałam je wykonać, zacząć nagrywać. W internecie widzimy dosłownie 2-3 minuty, ale często nagranie ich zajmuje kilka godzin.

Jak pani widzi przyszłość swojej firmy ?

Chciałabym, aby JOISSY stała się marką globalną o szerokim zasięgu sprzedaży. Na razie powoli rozwijamy się w Europie, gdzie jest duże zainteresowanie naszymi produktami. Moje marzenie to poszerzenie asortymentu o nowe kategorie produktów, choć na to brakuje mi już powoli czasu, ponieważ do dzisiaj wszystkie projekty i produkty wymyślam i nadzoruję samodzielnie. Dlatego od jakiegoś czasu myślę o tym, że trzeba będzie podzielić się moim ukochanym „projektowaniem produktów” z kimś, kto będzie rozumiał zamysł i ducha marki JOISSY. 

Dziękuję za rozmowę. 

Agnieszka Słomska

Podziel się informacją ...

Zobacz inne

Więcej w EXTRA