Urzędnicy w Zbąszyniu nie dostaną w tym roku nagród, a winna jest pandemia koronawirusa. Burmistrz Tomasz Kurasiński wyjaśnia, że podwyższono jedynie pensje, co miało związek z wyrównaniem do najniższej krajowej, bo tak nakazywały przepisy. Włodarz wskazuje, że wynagrodzenia zwiększono ośmiu osobom, w tym urzędnikom, którzy przejęli obowiązki po tych, którzy przeszli na emeryturę bądź awansowali. Kwoty podwyżek wahały się w przedziale od 200 do 350 zł i, jak podkreśla burmistrz, były kwotami brutto.
Tomasz Kurasiński zaznacza że mimo zaplanowanej w tegorocznym budżecie regulacji płac, z uwagi na oszczędności spowodowane pandemią, do ich uregulowania nie doszło. – Nie mówiąc o podwyżkach czy nagrodach regulaminowych, których nie wypłaciliśmy – tłumaczy Kurasiński. Dodaje, że wynagrodzeń nie podnoszono też przed rokiem.
Włodarz podkreśla, że coraz trudniej znaleźć kompetentne osoby, które chciałyby pracować w urzędzie, co potwierdzają kolejne nabory. Zwraca uwagę, że urząd nie działa w ograniczonym zakresie, bo administracji samorządowej nie zwolniono z żadnych zadań publicznych. A wracając do podwyżek wskazuje, że są spowodowane tym, że część pracowników uzyskuje prawo do wyższej kategorii zaszeregowania. – Poza tym rynek komercyjny oferuje znacznie lepsze wynagrodzenia – mówi Tomasz Kurasiński.
Przypomnijmy, że odmienne zdanie w kwestii nagród ma burmistrz Wolsztyna Wojciech Lis. W ubiegłym tygodniu powiedział, że pracownicy ciężko pracują i dlatego zdecydował, by ich za to docenić wydając z gminnego budżetu ponad 280 tys. zł.
ŁR